– Chyba jedyny, który nie wie – mruknął tamten. – Jak dotąd każdej jesieni Marco organizował ten bieg. Wszyscy chcą się zapisać, bo to łatwe pieniądze – Wsunął ręce do kieszeni. – Pierwszy raz tu jesteś?
– Nie, ja tylko...
– Oszust – prychnął na Diego inny przechodzień. – Widziałem, jak się przepchnął.
– Ja wcale nie... – mężczyzna próbował się tłumaczyć.
Rozmówca jednak nie pozwolił mu dokończyć. Burknął coś niezrozumiale i poszedł w swoją stronę. Diego odprowadził go przez chwilę wzrokiem, po czym zapytał bardziej przychylnego mu humanoida:
– Gdzie to się odbędzie?
– Wiesz gdzie jest sklep Duiana? Starego Duiana?
– Tak myślę – Diego pokiwał głową.
– To idź stamtąd w prawo i będziesz na miejscu. No, powodzenia – Niedoszły uczestnik biegu poklepał Diego po ramieniu. Po tej wymianie zdań wszyscy się rozeszli.
Diego rozejrzał się po rynku, na którym wszystko toczyło się dalej, jak gdyby nigdy nic. Nie pozostało mu nic innego, jak tylko wyciągnąć kartkę, skreślić z listy zadań „sprzątanie chaty” i zastąpić ten punkt wielkimi literami układającymi się w słowo „BIEG”. Dodatkowo narysował sobie małą mapkę, jak dojść do miejsca, gdzie rozpocznie się wydarzenie.
Skończywszy notować, Diego ostrożnie dotknął opatrunku swojej rany na boku. Chyba powinien to wytrzymać.
<C.D.N.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz