Jesień 1456
– Ty grasz, czy tylko marnujesz nasz czas, Zamaskowany?
– Nie krzycz na niego – mruknął brodaty mężczyzna. – Gramy na pieniądze, nie ma się co dziwić, że się zastanawia.
Istotnie, Diego dłużej myślał nad kolejnymi ruchami, niż grał. Miał przed sobą wyjątkowo trudną decyzję. Wymienić damę czy asa? Kto wie, co leży u góry talii, może to być i dama i as. Jest to i damą i asem, dopóki Diego nie podniesie karty.
Faktem, który jeszcze dodatkowo rozpraszał Diego, było to, skąd wiedział jak grać w pokera. Ktoś go musiał nauczyć, ale własnych kart nie posiadał. Chyba że w jego domu znajdują się jeszcze jakieś skrytki, o których nie wie.
– Wnoszę o zdyskwalifikowanie Zamaskowanego – rzucił Drobny-dwunogi.
– Już, już – Diego wreszcie odłożył kartę i wymienił ją na nową. Okazała się nie być ani asem ani damą. Była trzecim królem.
– Ja pasuję – mruknął brodaty mężczyzna.
– A ja podbijam stawkę – Drobny- dwunogi wyłożył na stół jeszcze jeden wisiorek.
Diego nie pozostało nic innego, jak tylko położyć na stół wszystkie Ora, jakie miał przy sobie. Postanowił zagrać o wszystko.
– To pokaż co tam masz.
Diego położył na stole swoje karty. Kiedy Drobny-dwunogi zobaczył trzy króle Diego mruknął coś pod nosem. On okazał się mieć trzy walety.
– Gratulację synku, wygrałeś – uśmiechnął się brodaty mężczyzna. Przysunął w stronę Diego pieniądze i wisiorki. Kuglarz podniósł medaliony. Ciekawiło go, ile mogą być warte. Kiedy umieścił jeden z nich na dłoni, poczuł, że emanuje on ciepłem.
Czyżby miał magiczne właściwości?
<C.D.N.>