Jednak czekanie na odpowiedź na chociaż jedno z pytań Diego było przepłacone różnymi niewygodami. Jedną z nich był fakt, że w delikatnie kołyszącej się pod wpływem wiatru izbie można dostać choroby morskiej. Diego nigdy nie robiło się niedobrze podczas jazdy wozami, czy nawet przy piruetach na występach kuglarskich. Ale we własnym domu pod naporem jesiennej pogody Diego nad wyraz często czuł, jakby zaraz miał pozbyć się strawy z żołądka.
Kolejnym problemem było zabezpieczenie wyposażenia domu przed wpływami wiatru na drzewo. Ktoś, kto wybudował ten dom nie wziął pod uwagę tego czynnika, więc własnościom Diego niezwykle łatwo było opuścić swoje miejsce. Dotyczyło to szczególnie książek, które i tak były odrobinę za długie w stosunku do półki. Tak samo na podłodze często lądowały miski, talerze i sztućce. Diego nie miał ich dużo, ale nie można powiedzieć, że przepadał za ciągłym odkładaniem ich na miejsce. Dobrze, że te były z drewna lub metalu, więc nie było łatwo ich zniszczyć.
Niestety, nie można było tego samego powiedzieć o pewnym szczególnym elemencie wystroju domu Diego.