Zima 1457
Po niedawnej śnieżycy nie było prawie śladu. Idąc w stronę miasta, dostrzegł ledwie kilka większych na tamten moment zasp przypominających nie widzianych tu od lat takich ilości śniegu. Szedł nieco inną trasą niż zazwyczaj, kierując się na północ, a następnie wzdłuż brzegu rzeki. Dokładał sobie drogi, chciał jednak zobaczyć, jak wygląda sytuacja wodna. Podążając ze spływem, szukał jednak czegoś w międzyczasie. Rozglądał się, za jakiego znaleziskiem dokonał w trakcie jednego z wypadów w trakcie śnieżycy, nigdzie go jednak nie dostrzegł. Założył, że ktoś lub coś już zajęło się zmarzniętym ciałem nieboszczyka.
Idąc wzdłuż płynącej wody, obserwował skutki roztopów. Brzeg był podmyty, a tafla wzburzona i podniesiona, choć nie był to już punkt kulminacyjny. Miejsce, gdzie jakiś czas temu stała niewielka drewniana kładka teraz nie nosiło żadnych śladów jej niegdysiejszej obecności.
Gdy dotarł do brukowanego mostu, dowiedział się, gdzie podziała się drewniana konstrukcja. Kilka fragmentów spoczywało utkniętych przy przejściu.
Po niedługim czasie dotarł do zabudowań głównego miasta. Prace przy naprawach budynków po klęsce dalej trwały. Ludzie zajmowali się ścianami, drogami, jak i dachami, których gdzieniegdzie fragmenty potłuczonych dachówek leżały niezgrabnie, lub w kupkach na ulicach. Zagłębiając się coraz to głębiej ku centrum, widział wiele podobnych obrazów.
Dotarłszy na rynek, oczom jego ukazały się wszelakie kupieckie stragany, których właściciele wyczuli możliwości łatwego zarobku na zdesperowanych mieszkańcach. Kupić można było wszystko, lecz to stoiska mięsne przykuwały uwagę. Śnieżyca musiała zebrać żniwa wśród zwierząt hodowlanych, a ich ciała miały zasilić portfele chcących się ich jak najszybciej pozbyć ludzi.
Na centralnym placu był duży wybór, lecz nie tu Regis planował dokonać zakupów. Odbił w jedną z alejek, obierając za cel ulicę Żwirową.
C.D.N.