Jesień 1457
Błysnęło srebrem. Shen wziął szybki zamach przez ramię i spróbował wycelować w nieznajomego. On jednak momentalnie odskoczył. Hikari również odsunęła się na odległość kilku metrów, ale w przeciwnym kierunku.
– Nie przeszkadzaj mi, jakbyś mogła.
– Nie ma mowy – syknęła, ostentacyjnie poprawiając kąt ułożenia wachlarza.
W normalnych warunkach pewnie przeszedłby przez niego dreszcz irytacji, ale teraz nie miał na to czasu. Z dłoni nieznajomego wytrysnęły długie szpony, gotowe do odparcia ataku. Był szybki, Shen pozbawiony był tego atutu, dzierżąc ciężki miecz. Wykonał kolejny zwrot, ale materiał ubrań świsnął. Trysnęło krwią, czerwoną, choć wyjątkowo ciemną.
– Za wolno – powiedziała melodyjnym głosem Hikari. Nieznajomy chwycił się za bok i rzucił im nienawistne spojrzenie. Jego pazury dodatkowo się wydłużyły.
– Gratuluję. Wkurzyłaś go bardziej – mruknął Shen. Nie czekając dłużej, rozpędził się w kierunku przeciwnika i kopnął go z całą siłą, jaką mógł zdobyć, w kierunku źródełka. Jego ciało uderzyło o głaz, woda zmieniła swój bieg. Ryby w oczku zaczęły uciekać przed napływającą w ich kierunku krwią. Nieznajomy miał jedną stopę we wodzie. Dopiero wtedy Shen zauważył, że była naga i przysprzona licznymi przebarwieniami. Zamigotały złotem pod wpływem magicznego źródełka.
Nim zdołał cokolwiek więcej zrobić, Shen upuścił miecz, nie dbając gdzie dokładnie wyląduje, i dobył sztyletu. Mężczyzna chciał poruszyć głową, ale nim to zrobił, już miał lodowate ostrze przy szyi. Dopiero wtedy Shen zrozumiał, kogo mu on przypominał. Jego czerwone oczy poszerzyły się, a twarz posiniała.
– Co jest? Czemu go nie zabijesz? – zapytała Hikari.
Nieznajomy wyglądał jak Avrion. Shen zacisnął mocniej palce na rękojeści sztyletu. Nie wyglądał zupełnie jak on, choć istniało niezaprzeczalne podobieństwo. To mogła być iluzja. W ten sposób żądając od niego litości. Nie zamierzał jednak dawać drugiej szansy. Ani jemu, ani Avrionowi.
– Hej, patrz, on ma jakiegoś robala na kostce – powiedziała nagle dziewczyna.
Poluźnił nieco uścisk i spuścił wzrok. Wówczas mężczyzna wykorzystał chwilę jego nieuwagi, aby odeprzeć atak.
<Shiranui?>