Zima 1456
Kiedy ojciec wyszedł na miasto, Diego znów zabrał dzieci do ogrodu. W nocy padał śnieg, więc mieli dość materiałów na budowę kolejnego bałwana.– Tego trzeba będzie zrobić większego, niż ostatnim razem. Żeby był silny – powiedział Rick.
– Bardzo dobry pomysł – odparł Diego.
– Trzeba będzie mu zrobić też broń – dodał chłopiec.
– Broń? – zdziwił się Diego. Ostatnim razem dzieci tłumaczyły mu, że bałwanom daje się najwyżej miotły i garnki.
– Żeby bronił nas przed gobinami – powiedziała Lucy.
– Goblinami – poprawił ją brat. – I innymi takimi...
– Zrobimy mu łuk! Taki jak twój!– Lucy pociągnęła broń Diego, którą miał przewieszoną przez ramię.
Diego uśmiechnął się.
– No dobrze. Lucy, poszukaj jakiegoś mocnego i zakrzywionego kija. Rick, ty zaczniesz ze mną toczyć pierwsze kule. Sam nie dam rady.
Zebranie dość materiałów na tak dużą postać nie było prostym zadaniem. Kiedy Lucy skończyła wybierać patyk, oczywiście nie odmówiła chłopakom pomocy. W pewnym momencie Diego martwił się, czy wystarczy im w ogrodzie śniegu do tego zadania. Po jakimś czasie skończyli przygotowywać trzy okrągłe elementy do budowy bałwana-łowcy. Wtedy jednak pojawił się nowy problem; jak ułożyć je jeden na drugim. Diego dał radę udźwignąć średnią kulę i położyć ją na największą, ale nie było mowy że sięgnie dość wysoko żeby ułożyć na miejscu głowę.
–Diego, zobacz! – krzyknął nagle Rick, wyrywając kuglarza z zamyślenia. Mężczyzna odwrócił się. Zobaczył jak chłopiec sam unosi głowę bałwana. Trochę sapał, ale stał stabilnie.
– Ale ty jesteś silny! – zachwyciła się jego siostrzyczka.
– I właśnie ta siła nam się przyda – oznajmił Diego.
Wtedy to on podniósł Ricka i z lekkim trudem posadził go na swoich barkach. Chłopiec zachichotał; podobało mu się siedzenie tak wysoko.
– Tylko nie upuść głowy. Musisz ją teraz położyć na miejsce – wyjaśnił mężczyzna.
Diego podszedł bliżej bałwana-łowcy i podniósł Ricka jeszcze wyżej. Wtedy chłopiec mógł bez przeszkód wykonać swoje zadanie. Lucy zaczęła bić im brawo.
<C.D.N.>