Zima 1456
Kiedy rodzice dzieci wrócili do domu, Diego rzetelnie opowiedział im co zaszło. Nie pominął żadnego szczegółu, nawet tego, że Rick w pewnym momencie się wtrącił. Dzieci nie były tak posłuszne kuglarzowi-łowcy, jak myśleli dorośli, a to może być poważny problem.Matkę przeraziło to, że jej syn otworzył ogień (z resztą; niezbyt skuteczny) do prawdziwego potwora. Diego jednak prosił, żeby nie karała go za to. Gdyby nie pomoc chłopca kto wie, jak by się to skończyło dla nich wszystkich.
Ojciec długo myślał co zrobić w tej sytuacji. Jednak po pewnym czasie nalegał, żeby Diego pozostał w roli opiekuna. Powiedział, że nie widzi w całym zajściu żadnej winy mężczyzny. Po prostu sami jako rodzice będą musieli przeprowadzić poważną rozmowę z dziećmi.
– Może i nie jesteś profesjonalistą... jeszcze – mruknął rodzic do Diego. – Ale fakt pozostaje, że jesteś łowcą i pozbyłeś się potworów, które mogły zagrażać naszym dzieciom.
– Gdyby nie był łowcą po prostu by uciekli. I wtedy z całą pewnością nikomu nic by się nie stało – zaznaczyła nagle matka. Patrzyła teraz na Diego wyjątkowo nieprzychylnym wzrokiem.
Mężczyzna nie mógł powiedzieć, że nie rozumiał jej toku myślenia. Wtedy jednak przypomniało mu się coś jeszcze.
– Kiedy ludzie uciekali goblin chwycił jedną z kobiet. Gdyby nie ja, nie byłoby komu jej pomóc.
<C.D.N.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz