Jesień 1457
Po długim wypoczynku, Pil wreszcie się przebudził. Mimo zakwasów ciągnących się przez całe ciało, wstał z trawiastej pościeli, chwycił topór podarowany mu przez Regisa i bez namysłu ruszył w stronę lasu, aby kontynuować ćwiartowanie powalonego pnia.
Łowca nieustannie rąbał drzewo, ale szło to zbyt mozolnie. Stwierdził, że skoro i tak pracował już solidne parę godzin, należy mu się przerwa, podczas której mógłby zastanowić się jak usprawnić robotę.
Po powrocie do obozu, Pil od razu rozpoczął przygotowywać posiłek ze złapanych wcześniej wiewiórek, rozmyślając jednocześnie nad rozwiązaniem swojego problemu. Minuty mijały, ogień się żarzył, a młodzieniec nie mógł nic wymyślić. Bez przerwy kontemplując nad opcjami rozwikłania kłopotu, nałożył danie na precyzyjnie wykonany, drobny, drewniany talerz i zaczął zajadać się ugotowanym mięsem, popijając przy tym świeżo zrobioną herbatę ze zdobytych po drodze roślin.
Gdy skończył posiłek, położył się na miękką niczym chmury trawę w celu odpoczynku. Mimo chwili przerwy i spokoju, niespodziewanie wpadł na pomysł jak osiągnąć swój cel - usprawnienie pracy. Przypomniał sobie, że w gdy nocował u Leonarda, wypchał bagaż paroma książkami, między innymi o magii. Pomyślał zatem, że może znajdzie w nich coś przydatnego. Pil niczym opętany rzucił się w stronę lazurowej torby i zaczął rozglądać się za tomami o czarach. Jego oczy wręcz zabłysnęły w chwili, gdy ujrzał tytuł wskazujący na podręcznik o czarnoksięstwie. Bezzwłocznie otworzył lekturę i zaczął szukać nagłówków, które mogły by mu pomóc.
Chwila minęła, a chłopak znalazł to czego szukał. Przeleciał rozdział szybko niczym rozpędzony dzik i pobiegł w stronę gąszczy z siekierą mocno zaciśniętą w dłoni.
<C.D.N.>