Zima 1456
Kiedy Diego skończył rozciąganie mięśni, pomyślał, że na rozgrzewkę dobrze zadziała też coś gorącego do picia. Mężczyzna więc wstał i wziął czajnik.– Ting, chcesz herbaty?
– Nie bardzo – odparł Drobny-dwunogi.
Diego i tak nalał więcej wody do zagotowania. Wziął pod uwagę scenariusz, w którym jego kolega zmienia zdanie. Zawiesił, już pełne, metalowe naczynie w odpowiedniej wysokości nad ogniem.
Po tym, znów zapadła cisza. Diego wrócił do rozciągania się, a Ting dalej patrzył w ogień. Czas mijał, aż wreszcie uszu kuglarza sięgnął odgłos bulgoczącej wody.
Po zaparzeniu gorącego naparu, Diego doszedł do wniosku, że miło jest przy herbacie o czymś porozmawiać. A skoro Ting nie śpi, miał towarzysza do rozmowy. Co więcej... może być to doskonała okazja do zadania ważnych, nurtujących pytań.
– Ting... znamy się już trochę... mógłbyś mi wyjaśnić kilka rzeczy?
– Tylko jak przyniesiesz mi kawę – odparł Drobny-dwunogi.
– Obiecujesz? Odpowiesz na moje pytania?
– Obiecuję. Ale mówię tu o ziarnach, nie o zaparzeniu – zaznaczył Ting.
– A... no tak – Diego odstawił kubek, w którym chciał parzyć napar.
Wziął garść „surowej” kawy i podał ją towarzyszowi. Uzbrojona w ostre pazury łapa z radością przyjęła ziarna.
– No to słucham, co Zamaskowany chciałby dziś wiedzieć? – rzucił Drobny-dwunogi.
– Przede wszystkim... – Diego zmuszony był jednak urwać; drzwi wejściowe szarpnął i otworzył lodowaty wicher.
Podmuch był tak silny, że prawie zupełnie zdusił ogień w kominku.
<C.D.N.>