– Wytłumacz, o co chodzi z tymi kurami?
– Otóż panie – zaczął niepewnie spoglądając co jakiś czas pół okiem na rozmówcę – kilka dni przed tymi deszczami co były, to Witek znalazł w kurniku, bo mamy z sąsiadami kurnik taki, to trochę kur mamy, i jaja są od nich i zje się jaką i piór...
– Co Witek znalazł?
– A tak przepraszam, nie o tym mówiłem. To Witek pióra, kurze pióra znalazł, i to nie jednej, a ze trzech. Żeśmy się zdziwili, bo las, a i owszem blisko, a i lisy są, ale lis to trzy na raz by nie wziął, ale myśleli my, że może przyszedł trzy razy, do nory i z powrotem. Noc następna, a psy jak nie ujadały, to se myślę i jak się okazało nie tylko ja, że to lis ten, to wyszedłem sprawdzić, ale ja ci panie podchodzę, a tylko coś szurnęło, myślał, że lis ten i kury nie ma. Podobnie ze dwa razy było do ulew. Potem te trzy noce spokój, bo ulewy, to z sąsiadami myśleli, że przegoni zwierza, ale nie. Zeszłej nocy, jak po południu padać przestało znów psy ujadać zaczęły to znowu wyjść chciałem, gdy tu nagle taki skrzek żem usłyszał i pies tak, ale tak bardzo pisnął to co prędko zobaczyć co jest i jak nie szurnęło, jak nie poleciało, to z kurą i psem Wacka, chyba Bury mu wołali.
– Czemu wcześniej nie przyszliście?
– Myśleli my, że z lisem to jako sobie poradzimy, a po deszczach, to się spłoszył, bo one tak blisko ludzi to rzadko i nie na długo, my umiemy je straszyć. Ale to nie lis, to żeśmy po robocie siedli i gadali co począć, to przypomniało nam się, że na Koszmary mości łowca polował i Terrawity przynosił i inne bestyje też, a i drzewo pomagał rąbać i inne sprawy też robił, to i tym razem, czy też pomożecie. Zapłata będzie, ale nie na raz. Zima idzie, kur zabili parę, a przeżyć trzeba, my nie bogaci ale słowo damy.
Łowca wstał, podszedł do blatu po czym wyjrzał przez okno na delikatny zarys miasta rysujący się światłami domostw na ciemnym nocnym niebie przysłonięty chmurami.
– Jutro zajrzę do was. Miejsce ataku stwora było ruszane?
– Wacek chciał z bliska przyjrzeć się, ale żeśmy mu zabronili, bo wiedzieli, że takie miejsca to niech ktoś, kto się zna ogląda.
– Dobrze zrobiliście, jak mówiłem, jutro zajrzę.
– Dziękujemy i miłej nocy życzę.
Po tych słowach ruszył ku wyjściu, założył stare skórzane buty i wyszedł dziękując jeszcze na pożegnanie.
Regis stanął na środku pomieszczenia, po czym otworzył drzwiczki lampy i zdmuchnął płomień, a jedynym pozostałym źródłem światła zostały żarzące się jeszcze kawałki drewna.
C.D.N.