Mężczyzna schował zebranie pieniądze, zarzucił na ramię skórzany worek i już-już zamierzał odejść w swoją stronę, kiedy wpadł na niego jeden z przechodniów. Przypadkowy młodzieniec wyglądał na bardzo podekscytowanego. Niedługo dołączyło do tego człowieka jeszcze więcej osób. Dookoła czegoś, lub kogoś zgromadziła się całkiem pokaźna grupka. Było ich więcej niż spektatorów na dzisiejszym występie kuglarza.
Zainteresowany, Diego podszedł bliżej. Stając na palcach próbował dostrzec, co tam właściwie się dzieje, ale bezskutecznie. Nagle ktoś go popchnął naprzód. Nie minęła chwila, a Diego został ściśnięty przez tłum. Chcąc, nie chcąc, musiał trochę się porozpychać łokciami, żeby go całkiem nie zadeptali.
W końcu Diego przebił się do przodu. Tam, wpadł na blat stołu, tuż przed nos jakiegoś bogato ubranego mieszczanina.
– A ty, jak się nazywasz? – zapytał tamten.
– Diego Drumstick, ale co właściwie...
– Zapisany. Jutro w południe, nie spóźnij się.
Po tej wymianie zdań odepchnięto Diego na bok. A on był jeszcze bardziej zdezorientowany niż wcześniej. Co ma być jutro w południe? Na co właśnie go zapisano?
– Koniec! Nie ma więcej miejsc – krzyknął nagle ten sam humanoid, który wcześniej pytał Diego o imię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz