Jesień 1457
Zejście było wąskie. Duża część starej szerokości, przykryta była gruzem i roślinnością, która na dobre przejęła we władanie posiadłość. Schodził powoli, uważając na każdy stopień, mając również na uwadzę niebezpieczeństwo upiora, które mogło nadejść w każdej chwili. Po krótkiej chwili znalazł się już najniżej jak mógł, stając przed grubymi drewnianymi, obitymi metalem drzwiami. Tworząc jaśniejącą w rękach kulę, popchnął wrota, które zaskakująco łatwo uchyliły się pod naporem ręki. Skrzypiące zawiasy się poruszyły. Wszedł do środka. Efekt zaklęcia trzymany w dłoni rozświetlił mu pomieszczenie. Ząb czasu widocznie odcisnął się na tym miejscu. Wiele drewnianych mebli, które jeszcze się nie zawaliły, było niemalże w całości spróchniałe. Sufit w niektórych miejscach zawalony, odsłaniał lekko rozświetlone przez słońce miejsca, zarośnięte drobną roślinnością. Wysoka wilgotność i nieprzyjemny zapach rozkładu lasu, odstraszał od wejścia głębiej. Łowca zdecydował się jednak wkroczyć w głąb. Medalion drżał coraz bardziej. Gdy Regis przechodził koło jednej ze ścian, wyczuł wyjątkową aurę wydobywającą się zza niej. Zamiast wejścia do jakiegoś pokoju, była tam rozsypująca się półka, sięgająca czoła przybyszowi. Po oględzinach okazało się, że różni się od reszty pomieszczenia. Mech i grzyby zostały na niej poruszone i to w stosunku do całości, niedługi czas temu. Ktoś ją poruszał dość niedawno, tak samo jak drzwi wejściowe.
Łowca odstawił resztki mebla, odsłaniając ukryte przejście. Atmosfera gęstniała. Źródło problemów było coraz bliżej. Nieduże pomieszczenie, znajdujące się niewiele niżej od reszty odkrytej do tej pory piwnicy, wyłoniło się z ciemności. Lodowaty powiew przeszył powietrze. Upiór dawał o sobie we znaki.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz