Jesień 1457
Minęło już osiem dni odkąd chłopak zamieszkał w swoim ręcznie wybudowanym domostwie, a w tym czasie udało mu się podzielić mieszkanie na parę pokoi.
Od razu po wejściu można było ujrzeć krótki, niewąski, lecz również niezbyt szeroki korytarz prowadzący do salonu, w którym znajdował się długi, zaokrąglony stół, dwa amatorskie, drewniane krzesła i ciemny dywan z futra dzika. Na blacie stał własnoręcznie wykonany, gliniany wazon z pięknymi, purpurowymi jeżówkami, a tuż obok leżała ciemnozielona książka, dzięki której młodzieniec nauczył się zaklęć, takich jak “Lys” czy “Skarp”. Była ona otwarta na ostatnim rozdziale, gotowa do ukończenia następnego ranka. Naprzeciwko siedzisk stał kamienny kominek, który został porządnie zmodyfikowany przez ostatni tydzień.
Skręcając w holu w lewą stronę, można było zastać skąpą, małą łazienkę z prowizorycznym kranem, sąsiadującym z wielką, drewnianą wanną i miniaturową szafeczką z trzema szufladami. Całe pomieszczenie było przepełnione świecami na metalowych podparciach, twardo przymocowanymi do ścian.
Tuż obok łaźni była zlokalizowana kuchnia. Nie zaskakiwała obszernością, lecz nie można powiedzieć, że była mała. Miała wszystko co potrzeba - parę różnorakich, ostrych noży, wszelkie rodzaje sztućców, kilka desek do krojenia i niezliczoną ilość szafek. W zasadzie to wszystko co się tam znajdowało, Listig i tak za często z niej nie korzystał, ponieważ większość potraw przyrządzał na ognisku przed budynkiem. Jedyne co było wyróżniające się w tym pomieszczeniu to okno, ustawione równoległe do drzwi. Widok z niego był niezapomniany, można było spostrzec odległe lasy, piękny gąszcz drzew i wywijającą się trawę.
Naprzeciwko kuchni znajdowała się dwukrotnie większa pracowania. Po prawej stronie można było dostrzec niewielki stolik do garncarstwa, wraz z paroma nieudanymi miskami na rogu. Na resztę ściany rozciągał się blat przygotowany do patroszenia i skórowania zwierzyn. Pozostały, najdłuższy stół był używany do pracy z metalami, drewnem i podobnymi surowcami. Leżało na nim wiele niedokończonych wynalazków i jeszcze więcej narzędzi.
W salonie, naprzeciwko kominka były ulokowane drzwi, prowadzące do sypialni chłopca. Na podłodze leżał rozległy, błękitny dywan w kształcie elipsy, którego Pil zakupił w Rivocie. Jego brunatne, drewniane łóżko było bardzo starannie wykonane, miało solidne nogi i grube podparcie od spodu, natomiast śnieżny materac był po brzegi wypchany kurzymi piórami i paroma liśćmi. Na nieszczęście łowcy, kołdra była czerwona, ponieważ nie mógł znaleźć żadnej w kolorze chociażby pasującym do niebieskiego. Po przeciwnej stronie pokoju, stała wysoka, aż do samego sufitu szafa, którą chłopak strugał aż dwa dni, jednakże było to warte zachodu. Cała reszta pomieszczenia było wypełniona półkami przytwierdzonymi do ścian na wysokości ramion Listiga. Naprzeciwko wrót było kwadratowe okno, porządnie przymocowane do dziury w ścianie przez które młodzieniec często wyglądał, przypominając sobie jak bawił się z bratem w chowanego na ich podwórku.
Pil od zawsze był bardzo dobry w chowanego, jednakże jego krewny wcale nie odstawał poziomem. Ich matka zawsze miała problem zaciągnąć ich do domu, gdy się bawili. Jedyne co słyszała to okrzyki “Szukam!” i śmiechy rodzeństwa w momencie kiedy się odnaleźli. Spoglądając przez szybę, łowca widział również kątem oka świeżo zasadzone jagody, które przypominały mu o jego domu, a w szczególności o bracie.
Tropiciel po kolejnym, ciężkim dniu pracy, chwycił książkę i dokończył lekturę o nauce magii. Odłożył ją na półkę nad swoim łóżkiem i udał się do snu rozmyślając o swojej rodzinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz