Jesień 1457
Avrion przez dłuższą chwilę patrzył prosto w oczy dziewczyny. Miały identyczny kolor, co Shena. Ten sam kolor włosów... Miała też wschodnie rysy twarzy oraz bardzo podobne szaty do tych, które nosił w dniu, kiedy zobaczył go po raz pierwszy. Czyżby miał zaszczyt poznać młodszą siostrę słynnego lorda...?
– To sitra – powiedział w końcu. – Pasożyt przywierający do skóry. Stopnioow obejmuje kontrolę nad ciałem i zatruwa krew. To, o czym opowiedziałaś, brzmi jakbyście mieli do czynienia z zaawansowanym stadium. Krew wówczas może działać jak trucizna. Porządnie go zraniliście, podejrzewam, że już nie stanowi zagrożenia...
– Siedział przy jakimś magicznym źródełku i tam go zostawiliśmy.
Mięśnie Avriona natychmiast się napięły. Nie słyszał o żadnym magicznym źródle. Starając się ukryć zdenerwowanie, wycisnął z namoczonej we wiadrze koszuli wodę i podał dziewczynie.
– Gdzie?
– W lesie. Nie wiem, ile z niego zostanie, bo strzelił tam piorun i drzewa zaszły ogniem...
– To źródełko mogło go trzymać przy życiu. Badaliście jego właściwości?
– Nie. Dookoła było zielono, a woda musiała być ciepła. Czemu pytasz?
– Niewykluczone, że ta woda wystarczyłaby do uzdrowienia Shena... ale teraz musimy sobie poradzić inaczej – mówiąc to, odsunął rękę dziewczyny i uniósł własną tuż nad zadrapaniem. Wysilił umysł, by zastosować magię oddzielania płynów. W myślach łączył ze sobą tkanki i substancje, szukał tego, co musiało wadzić. Znał nieco anatomii, wiedział jak powinien wyglądać zdrowy schemat. Bez większych trudności odnalazł ciemne nieznane mu drobinki i zaczął za nie ciągnąć. Uchylił powieki i patrzył, jak kropelki mniejsze od piasku unosiły się w kierunku jego dłoni. Przenosiły się bardzo powoli i łączyły w mniejsze bryłki, a on czuł, jak jego czoło zrosił pot.
Dziewczyna patrzyła na to w milczeniu, choć nie bez odrobiny fascynacji w oczach.
– Zaraz stracę siły. Będziesz musiała zebrać te drobinki nim opadną znowu na ranę – powiedział. Unosiły się w odległości kilku cali od jego palców. – Uważaj też, by nie dotknąć mojej dłoni.
Skinęła głową i przygotowała się do podbierania trucizny za pomocą wręczonego jej wcześniej kawałka, już teraz prawdopodobnie bezużytecznego, materiału.
<Shira?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz