Lato 1457
Chłopak obudził się po długiej nocy w świeżo rozbitym obozie. Spoglądał w ponurą, ciemnozieloną płachtę namiotu, która dawała mu schronienie, przez całą tę wędrówkę jednocześnie rozmyślając o swoim starym domu.
Zaspany młodzieniec po chwili błądzenia myślami wygramolił się z namiotu i ujrzał piękny wschód słońca, jakiego to nigdy nie zaznałby w swojej starej chacie. Spoglądając w dół ujrzał delikatną oraz śliczną rosę na drobnych, jaskrawych pasemkach trawy.
Gdy jego zachwyt pięknem natury w tej krainie minął zaczął zmierzać ku prowizorycznej, drewnianej suszarce położonej na prawo od jego namiotu. Na kiju nie pozostało już wiele prowiantu, szczerze mówiąc zostało go na tyle mało, że nie wyżywił by porządnie jednej dorosłej kobiety. Na szczęście młodzieńca jego zapotrzebowania nie były zbyt duże i małe ilości pożywienia w zupełności mu wystarczały, ale mimo to musiał niedługo wyruszyć na łowy.
Po skończeniu posiłku Pil udał się parędziesiąt metrów na północny-wschód do lśniącej, błękitnej rzeki przepełnionej drobnymi kamyczkami oraz ślicznymi, prędkimi jak strzały rybami. Rozebrał się, zarzucił ubrania na pobliską gałąź i bezzwłocznie wskoczył do wody. Właśnie takie chwile w jego życiu uwielbiał najbardziej - rześką kąpiel w letniej wodzie przywdziewającą poczucie spokoju i ukojenia. Po długiej kąpieli, wziął parę łyków z krystalicznego strumienia, napełnił skórzany bukłak i ruszył pełen energii z powrotem do swojego obozowiska.
Gdy dotarł na miejsce usiadł na pieńku służącym mu jako ławka, rozpalił ognisko i zaczął wytwarzać strzały, ponieważ stracił niemal wszystkie na ostatnim polowaniu. Gdy chwycił ostrze do jednej dłoni i solidny kij do drugiej, zaczął wspominać jego pierwszą pokonaną zwierzynę na swej drodze.
Pierwszym przeciwnikiem młodzieńca okazał się dzik, którego zgładził w bardzo specyficzny sposób. Gdy Listig został wygnany i pakował swoje rzeczy w pośpiechu, zapomniał swojego nieco uszkodzonego łuku co spowodowało, że musiał ubić bestie w inny sposób. Miał za to parę wyśmienicie wykonanych, mocno zaostrzonych strzał, które sam wytwarzał w wolnym czasie, podczas rozmów z bratem. Przez brak swojej broni strzeleckiej, musiał wymyślić inną drogę na pokonanie zwierzyny, ale zanim zaczął w ogóle nad tym rozmyślać, dzik w mgnieniu oka rozpoczął szarżę w jego stronę.
Bezbronny łowca zdał sobie sprawę, że nie zdoła wyciągnąć sztyletu ze swojego bagażu. Zmuszony do pozbycia się ekwipunku rzucił go do najbliższego drzewa po jego prawej stronie.
Młodzieniec mimo swojej wrodzonej niezdarności był bardzo sprytny i przebiegły, zachowując stoicki spokój stwierdził, że najbezpieczniejszą decyzją jest wymęczenie zwierzyny, a następnie pozbawienie jej życia. Planował tego dokonać przy pomocy strzały z drobnego, niebieskiego kołczanu, który na szczęście cały czas miał na plecach.
Młody Listig chwycił więc pocisk w dłoń i wybiegając zza dużego pnia sprowokował świnie okrzykiem, a następnie podbiegł do kolejnego, równie wielkiego słupa.
Chłopak wiedział, że takie walki są bardzo ryzykowne, dlatego przeważnie miał przy sobie łuk, który pozwalał mu na szybkie i bezpieczne zakończenie walki. Chłopiec wiedział jednak, że musi dać z siebie wszystko, aby wyjść z tego cało i zdrowo jako zwycięzca, nie pozwoliłby sobie przecież na przegraną z byle dzikiem, gdy jego ambicje sięgają o wiele wyżej.
Gdy tylko zwierzę podbiegło do Pil’a wystarczająco blisko, ten wziął lekki rozbieg, a następnie przeskoczył tuż nad głową oponenta, lądując łagodnie jak piórko na limonkowej trawie. Zszokowany dzik nie zdążył wyhamować i wbiegł prosto w wielki pal upadając na glebę. Gdy tylko spostrzegł to młodzieniec, mocno ścisnął strzałę w dłoni i jak najprędzej zaczął biec w jego stronę z nadzieją na zakończenie bitwy. Na jego nieszczęście w połowie trasy bydlę zdążyło wstać, a więc Listig zrobił tak jak nakazywał mu rozsądek oraz instynkt.
Młody łowca szybko wykonał zwrot i ruszył w stronę najbliższego pnia, aby spróbować swojej strategii raz jeszcze. Pełen skupienia chłopak ponownie ustawił się pod pokaźnym, ciemnobrązowym palem przeszywając swojego przeciwnika wzrokiem przepełnionym przebiegłością i podekscytowaniem.
Prawdziwa natura młodzieńca odkrywała się dopiero w momencie prawdziwego niebezpieczeństwa, gdzie jego geniusz mógłby naprawdę zabłysnąć. Taką chwilą jest chociażby pojedynek z dzikiem jako niezbyt doświadczony wojownik.
Kierując się swoją inteligencją sprytny łowca wpadł na ideę, aby obalić guźca o swoją wcześniej upuszczoną torbę oraz nabić go na kamienną strzałę. Dążąc do realizacji pomysłu, gdy bestia zaczęła ponownie swoją szarżę, Pil powtórzył swój wyczyn sprzed chwili. Zauważając obezwładnioną bestię, młodzieniec tym razem pobiegł do swojej torby, zamiast spróbować bezpośredniego ataku tak jak przed momentem.
Szybko ułożył torbę tak obszernie jak tylko mógł i podparł paroma solidnymi i gładkimi kamieniami. Następnie ułożył strzałę pod kątem około czterdziestu stopni, umacniając jej położenie podkładając pod nią swój nostalgiczny kołczan, a górę strzały przyciskając ostrożnie, lecz stanowczo prawą nogą.
Zwierzę rozpoczęło ofensywę po raz ostatni, zgodnie z planem Listig’a wbiegło centralnie w bagaż chłopaka, potykając się o niego oraz ostatecznie upadając z przebitą krtanią u stóp nietkniętego zwycięzcy.
Pil był niezwykle zachwycony z walki i z tego jak wykorzystał swój spryt do pokonania dzikiego i równie groźnego przeciwnika. Był z siebie niezmiernie dumny, jednakże jeszcze większa duma rozpierała go po spróbowaniu dania jakie udało mu się przyrządzić w środku zielonej puszczy z jego własnej, świeżej zdobyczy.
Wracając wspomnieniami do pierwszego pojedynku na swojej drodze do Rivot’u, ukończył szlifowanie grotu. Pozostały mu jeszcze dwie strzały do wykonania, aby móc ruszyć w dalszą drogę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz