Jesień 1456
Drobny-dwunogi przyglądał się poczynaniom Diego z łóżka. Podparty na łapach, co jakiś czas wzdychał lub chrząkał, jakby chciał w ten sposób zastąpić pytanie „Już skończyłeś?”.Diego nie reagował na ponaglanie kolegi; obiecał mu wprawdzie dalszą naukę sztuczek z kartami, ale nie zamierzał poświęcać dla tego czystości swojego domu. Punkt o nazwie „sprzątanie” był ważną częścią planu dnia Diego. Zwłaszcza w dzień taki, jak ten; kiedy kuglarz nie występował na ulicy. Trzeba jakoś spożytkować ten czas.
Mężczyzna wycisnął nad wiadrem szmatę i zaczął wycierać kolejny fragment drewnianej podłogi. Po cichu liczył, że znajdzie przy tym nową skrytkę między deskami. Diego niemal każdego dnia życzył sobie odnaleźć jakąś wskazówkę co do swojej przeszłości. Zastanawiało go, między innymi, dlaczego lubił sprzątać. Czy pochodził z rodziny, gdzie nie było służby? A może sam kiedyś przez chwilę służył jako pomoc domowa? To jest... zanim został kuglarzem i łowcą.
Ting westchnął głośno po raz kolejny. Wreszcie nie wytrzymał i odezwał się pełnym zdaniem:
– Jak długo ci to jeszcze zajmie, Zamaskowany? Zaraz zapuszczę tu korzenie.
– Już kończę, odrobinę cierpliwości – odparł Diego.
– Jestem bardzo cierpliwy, tylko pytam jak długo będę jeszcze czekał?
– Bardzo ci zależy na tej sztuczce... – zauważył kuglarz.
– Nie mam nic innego do roboty, to wszystko.
<C.D.N.>
❤❤😱
OdpowiedzUsuń