Ting obserwował to z pewnej odległości. Jednak w końcu mróz zaczął być dla niego zbyt nieznośny, więc schował się do jednego z pobliskich sklepów. Natomiast Diego jeszcze długo bawił się z dziećmi. Kiedy rodzice uznali, że czas już wracać, ojciec dzieci podszedł do Diego.
– Kim jesteś z zawodu? – zapytał po uściśnięciu mu dłoni.
– Kuglarzem – Diego chrząknął. – No i łowcą.
– Łowcą? – zdziwił się mężczyzna. – Rozumiem kuglarz, widać to po tobie, ale... łowca? Ach! – wykrzyknął nagle. – To jeden z twoich dowcipów, tak? Naprawdę zabawny.
– Nie, nie żartuję.
Ojciec dzieci popatrzył po Diego. Przez grubą kurtkę ciężko mu było ocenić posturę chłopaka.
– No nic, muszę się zbierać. Miałem dzisiaj jeszcze....
– Jakbyś szukał kiedyś dodatkowego pieniądza... chciałbyś się zająć moimi dziećmi? Widzę masz odpowiednie podejście. I jako łowca... byłbyś w stanie je obronić przed potworami, nie?
– Przed tymi najczęściej występującymi, jasne – odparł Diego.
Uśmiechnął się pod maską. Może wcale nie będzie musiał zarabiać zimą w karczmie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz