Jesień 1456
– Raczej niedługo – Diego położył nacisk na słowo „raczej”. Sam chciałby wiedzieć, od kiedy faktycznie zajmował się walką z potworami. – Chyba nie jestem w tym aż tak biegły, jak myślałem.Mężczyzna nie czuł oporów przed przyznaniem się do własnych słabości przed nowym znajomym. Wydawał mu się godny zaufania.
– Ale ze scurkiem poradziłeś sobie całkiem nieźle – pochwalił Saadiya. Brzmiało to szczerze.
– Powiedzmy...
– Myślisz, że jest ich tu dużo? – kontynuowała bestia.
– A teraz nie trwa ich okres godowy czasem? – Diego słyszał jakiś czas temu rozmowę przechodniów na ten temat.
Diya mruknął coś pod nosem.
– Niech to, może tak być. To może znacznie utrudnić eksterminację. Ale hej, co to dla aż dwóch łowców? – zakończył wypowiedź z bardziej optymistycznym akcentem.
Diego spojrzał w górę. A co jeśli dwie osoby to za mało na te Scury?
– Teraz w prawo – Zatrzymał nagle nowego znajomego. Bestia bez mapy Diego poszłaby w złą uliczkę.
<Saadiya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz