Jesień 1456
Był jeden plus owego niecodziennego spotkania w lesie; do tego momentu mężczyzna zdołał już całkiem oprzytomnieć. Głównie dlatego, że w pewnym momencie obawiał się ataku ze strony bestii. Odetchnął z ulgą, kiedy okazało się, że jego obawy mają się nijak do stanu faktycznego.Diego jednak poczuł się urażony, kiedy jego sztukę nazwano „tanią rozrywką dla plebsu”. Ale nie dał tego po sobie poznać; postanowił zignorować tę uszczypliwość ze strony bestii. Może mówiła tak tylko dlatego, że Diego ją zdenerwował. Postanowił naprawić swój błąd związany ze zniszczeniem cennych ziół.
– Mogę ci jakoś pomóc?
Bestia spojrzała na niego. Chwilę nic nie mówiła, zdziwił ją tym zdaniem.
– Powiedziałam, możesz sobie iść – powtórzyła bardzo powoli.
– Nie spieszy mi się. Jak już tu jestem mogę się na coś przydać.
Bestia prawie wybuchła śmiechem.
– Ty „możesz się na coś przydać”? Przyznam, to był prawie dobry dowcip – oznajmiła.– Ale starczy już tego błaznowania, marnujesz mój czas.
<Sigrid?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz