– Nie twoja sprawa – prychnął tamten.
– A masz coś co jest moją sprawą? – westchnął Diego.
– Może – Drobny stwór zaczął oglądać się w lustrze stojącym w rogu izby. Poruszał długim ogonem, jakby sprawdzał, czy nadal go ma. – Jesteś człowiekiem, więc ciężko ci będzie zrozumieć.
– Chcesz się założyć?
– Może nie dzisiaj. Dzisiaj chciałem ci tylko oddać twoje miedziaki. Jeśli się okaże, że to ciebie szukam, wrócę. Jeśli nie, już mnie nie zobaczysz – wyjaśnił, licząc przy tym pióra na swoim pióropuszu.
Diego pokiwał głową. Nie rozumiał wszystkich elementów historii nowego znajomego, ale to ostatnie zrozumiał. Wyciągnął kartkę papieru i zaczął pisać.
– Co ty robisz? – zdziwił się drobny-dwunogi.
– Zapisuję, żeby nie zapomnieć.
– Uhu, widzę lubisz marnować energię – podsumował.
Diego pokręcił z pobłażaniem głową nad zachowaniem swojego gościa. Skończywszy zapisywać, wstał i zapytał:
– Napijesz się czegoś?
– Typowy człowiek. Tak, byle nie było zrobione z liści herbaty. Wypiję cokolwiek innego.
Diego rozejrzał się po swojej izbie. Przejechał wzrokiem po półkach, licząc, że znajdzie tam coś, co zadowoli drobnego-dwunogiego. Niestety, znalazł tylko dwa rodzaje herbaty.
– Tia... To może...
– Zawsze możesz mi zaproponować deszczówkę – rzucił uszczypliwie stwór.
Diego zaśmiał się. Tymczasem jego gość popatrzył na niego jak na idiotę.
<C.D.N.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz