Z krzywym uśmiechem i pozorną obojętnością myślał o naiwnej nadziei starszego od niego mężczyzny. W głowie zaś już wizualizował sobie, jak wujek z pomocą najbliższej rzeczy – kubka czy też kałamarza celnie rzuconego w łowcę – pozbywa się natręta. Skoro ignorował prośby nawet własnej siostry, to dla Claya nie istniało nic, co mogłoby przekonać Tyriona do zmiany zdania. A na pewno nie był tym ten mężczyzna.
– Przykro mi, proszę pana, ale wydaje mi się, że to będzie jedynie strata czasu – odparł w końcu. Miał wrażenie, że badawcze spojrzenie łowcy przechodzi go na wylot. Gdzieś z tyłu głowy zamajaczył niepokój. Któż mógł wiedzieć, jak zareaguje na tę odmowę? Ta myśl zmusiła chłopaka do szybkiego, podyktowanego zdenerwowaniem doprecyzowania: – Jest późna godzina. Jeżeli wujek nie śpi, to w stanie, w jakim spodziewam się go ujrzeć, nie porozmawia z nim pan.
Łowca nie zamierzał widocznie dać zbyt się wymówką pijactwa Tyriona, bowiem ledwo Clay skończył wypowiadać zdanie, zagadnął:
– A jutro?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz