Oto (nieco opóźniony) post z małym podsumowaniem pierwszego tygodnia wydarzenia "śnieżyca dziesięciolecia" oraz kontynuacją informacji na temat postępu opadów.
Szybkie podsumowanie eventu do dnia dzisiejszego
oraz ilość otrzymanych punktów za dotychczasowe opowiadania
- Regis: 514+513+375+337 (4 op.) = 1739 słów → 38 pkt.
- Gabriela: 797+578 (2 op.) = 1375 słów → 30 pkt.
- Silvana: 579 słów (1 op.) → 13 pkt.
- Nickolai: 507 słów (1 op.) → 11 pkt.
- Pil: 178 słów (1 op.) → 4 pkt.
Dla przypomnienia (i dla nowych osób) chciałabym przytoczyć skrócone, najważniejsze informacje odnośnie tego, jak skonstruowany jest nasze wydarzenie. Tutaj znajdziecie link do poprzedniego postu informacyjnego: klik.
Wydarzenie polega na pisaniu opowiadań w związanej z nim konwencją. Za każde otrzymacie bonus w postaci +20% punktów za każde z nich. Opowiadania można wysyłać do 19 marca godz. 23:59.
Uwaga! Śnieżyce NIE SĄ spowodowane działaniem magicznym.
Każdy dzień naszego czasu to 1,5 dnia w Gildii Łowców, co oznacza, że np. między 6 a 8 marca są 3 dni.
Dla ułatwienia podaję daty według naszego czasu.
13 marca (dzień 10.): Śnieżyca nie ustępuje, a desperacja popycha co niektórych do negocjowania ze znienawidzonymi przez siebie sąsiadami. Jak się okazało, nie wszyscy mieli wystarczająco zapasów, a przynajmniej takich, które umożliwiłyby komfortowe przetrwanie kolejnych mrozów. Niekiedy chodziło o szynkę, a czasem blachę łatającą dziurę w dachu.
15 marca (dzień 13.): Coś się zmieniło. Śnieżyca ustała, ale wiatr dalej huczy, zawiewając śnieg w niebezpiecznie wysokie zaspy. Niebo pozostaje przysłonięte gęstymi, ciemnymi chmurami, wróżąc kolejne załamanie pogody. Na strychach niepokojąco trzeszczy, ale mało kto ma odwagę wejść po schodach i upewnić się, co tak naprawdę się na nich dzieje. W obozie łowców panuje grobowa atmosfera, nikomu nie spieszno do rozmów. Niektórzy starają się w miarę możliwości zajmować swoimi sprawami.
16 marca (dzień 15.): Po wyjściu z namiotu można odnieść wrażenie, że w końcu nadchodzi wybawienie. Warstwy śniegu zdają się być nieco niższe, co pozwala na oddalenie się od obozu na odległość kilkunastu metrów i, przy odrobinie szczęścia, na polowanie. Niektórzy udali się na oględziny namiotów, które przewróciły się przy pierwszej fali śniegu. W mieście nie zaszły żadne wyraźne zmiany w kwestii pogody.
17 marca (dzień 16.): Zmiany zaczynają być widoczne również w mieście. Na pierwszy rzut oka śnieg zawiało daleko, między domy, ale po otworzeniu drzwi swojego domu, czy karczmy, ze zdumieniem można odkryć, że opuszczenie budynku jest możliwe. Na przeszkodzie już nie stoi ponad metrowa warstwa białego, zlodowaciałego puchu. Wciąż poruszanie się z oporem na wysokości pół metra może być problematyczne, ale jest to niczym w porównaniu do tego, co było niedawno.
18 marca (dzień 18.): Nareszcie śnieg wyraźnie się topi. Niektórzy wróżą ryzyko powodzi, ale woda zamarza i roztapia się na przemian, pozwalając się wszystkiemu wchłonąć w ziemię we właściwym tempie. Tymi samymi spostrzeżeniami nie mogą się jednak podzielić osoby przebywające w obozie. Łatwo ugrzęznąć aż po kostki w błocie, zaś chlupiąca wszędzie woda bywa naprawdę irytująca. Namiot rzemieślników musiał zostać czym prędzej przeniesiony, ponieważ zaistniało ryzyko zatopienia i całkowitego zniszczenia go.
19 marca (dzień 19.): Wszystko zaczyna wyglądać normalnie. Błoto przestaje być takim problemem, zaś namioty już niebawem dadzą się doprowadzić do swojego pierwotnego porządku. Łowcy muszą poczekać jedynie, aż ziemia nieco stwardnieje, co pozwoli na właściwe wbicie śledzi. Można wracać do swojego poprzedniego trybu życia, a przynajmniej w największej możliwej części, na jaką można sobie w tej chwili pozwolić. Jest wiele do nadrobienia i można podejrzewać, że wkrótce zasypią ich zlecenia z Rivotu i Birme odnośnie naprawy budynków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz