Jesień 1457
Na ziemi pomieszczenia znajdował się pentagram w okręgu, pełny run i znaków magicznych. Regis znał ten widok z ksiąg o praktykach czarnej magii. Znaki przywołania i spętania. Ktoś użył go, by stworzyć dla tego miejsca wyjątkowego stróża. Coś było jednak nie tak.
– Powinien już się mną zająć. Gdzie on jest? – łowca powiedział do siebie, obchodząc znalezisko i dokładnie się mu przypatrując.
– Co jest? – przeszyło go zdziwienie. W niektórych fragmentach znaki były zatarte, w innych widocznie uszkodzone. – Chciano go uwolnić. Nie... osłabić. – stwierdził z narastającą konsternacją.
Trzymana w jego ręku lśniąca kula magicznego ognia przygasła, a medalion wręcz podskoczył. U wejścia pokoju dostrzegł nierówny zarys ciemnej postaci, który w mgnieniu oka rozmył się i zniknął. Stróż jak na zawołanie, zwrócił na niego uwagę. Łowca planując kontynuować oględziny, poczuł silny chwyt za ramię. Nie zastanawiał się. Użył zaklęcia. Blada poświata wypełniła otoczenie, ukazując jaśniejący ognistym blaskiem symbol na podłodze, lecz co ważniejsze dwie postacie, łowcę i upiora. Smukła czarna postać nie stojąca, lecz unosząca się nie więcej niż pół metra nad ziemią, wydała z siebie przeraźliwy krzyk. Mocno odepchnęła Regisa rzucając nim o ścianę. Ten znów użył magii, przepędzając zjawę. Podjął decyzję, pora pozbyć się tego pozbyć. Nim ułożył w pełni plan działania, jego uwagę przykuł, jeszcze nie ściemniały znak na podłożu, a przede wszystkim mocno zarysowana część w jego centrum. Niewielki okrąg, w środku którego skrywało się niewielkie wybrzuszenie ziemi, pod którym łowca odkrył kawałek nie do końca spalonego przedmiotu. Nie był w stanie go zidentyfikować. Sięgając po niego, do uszu znów doszedł okropny odgłos upiora, tym razem jednak cichszy.
– To cię tu trzyma?
Rozpoczął przygotowania do rytuału.
Na najważniejszych runach narysował własne, po czym ułożył kilka błękitnych kamieni. Rzucił zaklęcie ochrony; to różniło się jednak od tego, jakiego używał przy zwykłych łowach. Zielonkawy blask otoczył łowcę, który po przygotowaniach uklęknął i zgasił palące się do tej pory ogniste zaklęcie, będące jedynym źródłem światła. Zapadła całkowita ciemność.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz