Jesień 1457
To zlecenie było inne od większości, z jakimi miał styczność. Upiory nie są bytami fizycznymi, zwykłe cięcia mieczem nic nie dadzą, tylko magia i zaklęcia. Miał substancje, które mogłyby mu pomóc, najważniejsze były jednak umiejętności. Przez cały dzień i noc studiował każdą zapiskę o duchach, jaką znalazł w swoim księgozbiorze. Musiał się spieszyć. Mroczna istota mogła narobić wielu problemów.
Po odpoczynku i przygotowaniu wszystkich potrzebnych rzeczy wyruszył. Słońce miało wstać dopiero za kilkadziesiąt minut. Regis nie chciał tracić korzyści dnia.
Przed południem zaczął zbliżać się do docelowego miejsca. Znajdował się kilka kilometrów od Lasu Runicznego. Spodziewałby się, że tam mogą być problemy ze złymi mocami, ale żeby tu?
Chodził między drzewami, przeczesując wzrokiem okolice. Nie dostrzegał niczego nadzwyczajnego, do momentu. Zagłębiając się w zarośla, zorientował się, że otacza go cisza. Lekkie powiewy wiatru muskającego korony drzew były jedynym, co dochodziło jego uszu. Był na właściwym tropie. Poczuł nagle dziwne uczucie przeszywające go po karku, a z jednej z jego kieszeni zaczęły dobiegać lekkie wibracje. Wyciągnął z niej amulet w kształcie obramowanej gwiazdy. Srebrzysty przedmiot drżał coraz bardziej wraz, z przemieszczaniem się maga. Wśród gąszczu dostrzegł delikatny zarys kamiennych cegieł. Z każdym krokiem aura robiła się coraz bardziej przytłaczająca. Chłodny, nienaturalny powiew przeszył powietrze, wprawiając trzymany, za delikatny metaliczny łańcuszek przedmiot, w jeszcze większe drgania. Regis znalazł źródło kłopotów. Stare ruiny budynku, lekko zanikające i zmieniające swój obraz w runo leśne.
– Zaklęcie maskujące. – powiedział do siebie – Musiało działać przez wiele lat.
Podszedł bliżej, zaglądając między zniszczone przez czas ściany budynku. Nie mógł w pełni określić rozmiaru znaleziska. Po chwili szperania znalazł zarośnięte zejście, prowadzące ku ciemnościom piwnicy.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz