Zima 1456
Diego nie widział jeszcze tej części lasu. Rozpoznałby znajomą drogę, ale ta do nich nie należała. Łowca nie zajmował się często zwiedzaniem okolicy swojego domu. Uznał, że nie znalazłby tu nic szczególnie ciekawego, ani wartego jego czasu.– Znasz historię o władczyni wilków? – zapytał Drun.
– Nie – odparł Diego. – To jakaś legenda?
– Niektórzy twierdzą, że to prawdziwa historia.
– Chcesz mi ją opowiedzieć? – poprosił łowca.
– Huh, widać, że dopiero się uczysz. Więc... W czasach zanim człowiek udomowił zwierzęta, wilki miały swoją władczynię. Bezwzględną, pełną nienawiści do rodzaju ludzkiego. Rozkazała wilkom atakować każdego człowieka, którego napotkają. Miała być to zemsta za próbę oswojenia jej poddanych.
Diego słuchał z uwagą, ale nie odwracał wzroku od otoczenia, ani nie opuszczał łuku. Byłoby to nierozsądne, skoro jest tu jako eskorta. Niemniej jednak, łowca poczuł, że zachowuje się ciut niegrzecznie, nie patrząc na rozmówcę.
– I jak się kończy ta historia?
– Śmiercią władczyni wilków. Ludzie zdołali ją zabić. Wtedy jej poddani podzielili się na dwie grupy; psy i wilki. Jedna przyłączyła się do ludzi, a druga pozostała wierna wyrokom swojej pani.
– Czyli mówisz, że nadal atakują... – Diego zastanowił się nad swoim nastawieniem wobec wilków. Zrozumiał, iż nie widział w nich potworów. Postrzegał je jako zwykłe zwierzęta, a może nawet coś więcej. Może gdyby nie atakowały wszystkiego, co się rusza, dałoby się z nimi... dogadać? Hm, cóż za dziwna myśl. Skąd się ona wzięła?
Nagle coś zaszeleściło między drzewami. Drun i Diego stanęli w bezruchu.
– Co to było? – wydusił kupiec.
– Jeszcze nie wiem – odparł łowca.
– Co ci mówi instynkt? – zapytał Drun, chowając się za towarzyszem.
– Przepraszam? Jaki instynkt?
– To nie jest tak, że wy wszyscy łowcy macie instynkt, który was informuje o otoczeniu i zagrożeniach? – kontynuował handlarz.
– Um... Nie.
Wreszcie spośród roślinności wyłoniło się źródło wspomnianych dźwięków. Nie było mowy o pomyłce; był to wilk. Jednak zdziwił on Diego swoim wyglądem. Przypominał dzikie monstrum, a nie coś, z czym dałoby się dogadać. Spojrzenie puste, agresywne, pozbawione głębszych pragnień, wręcz bezmyślne. Wilk odsłonił kły i zjeżył kark. Oczywista reakcja na intruzów.
Diego poczuł się... zawiedziony. Może wcale nie miał na myśli wilków, kiedy w jego głowie pojawił się wizerunek inteligentnych, łagodnych stworzeń. Może pomylił nazwy, może amnezja pomieszała mu w głowie pewne pojęcia...
<C.D.N.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz