– Dobre wychowanie nakazuje odpowiadać jak starszy pyta – wyrecytował Ting.
– Skąd wiesz, że jesteś ode mnie starszy?
– Jestem starszy i technicznie, i praktycznie. Nieważne, jak liczyć.
– Twój gatunek żyje tyle co człowiek? – pytał dalej Diego, jakby jeszcze się nie nauczył, że Ting niechętnie udziela odpowiedzi.
Drobny-dwunogi wzruszył ramionami.
– Ile dokładnie ty masz lat? – zapytał człowieka.
Diego zatrzymał się.
– Um... Nie wiem... – mruknął. Zdał sobie sprawę, że nigdy wcześniej o tym nie myślał. Nie zastanawiał się na ten temat. W dniu w którym się „przebudził” po prostu zaakceptował fakt, że jest dorosły i tyle.
Wchodząc do miasta zauważyli grupkę dzieci bawiących się w śniegu. Niektóre rzucały się śnieżnymi kulami. Jedno z nich (specjalnie, bądź niechcący) trafiło taką kulą Tinga. Drobny-dwunogi zatrzymał się i warknął głośno:
– Który z was taki dowcipny?
Odwrócił się i omiótł małych ludzi wzrokiem. Diego popchnął go lekko, żeby szedł dalej.
– To tylko dzieci. Odpuść.
– Nie, muszę wiedzieć – warczał dalej Ting. – Który?!
– Możesz mnie natrzeć śniegiem, jeśli zrobi ci się od tego lepiej – powiedział Diego. Nie wiedział jeszcze do czego jego przyjaciel jest zdolny, wolał nie napuszczać go na małe dzieci. Zwłaszcza jak wyglądał na naprawdę wściekłego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz