Avrion udał się na poszukiwania owoców leśnych z koszykiem w dłoni. Nie miał ochoty na bieganie po wciąż podmokłej ziemi za leśną zwierzyną. Zresztą, nie przeszkadzało mu nawet żywienie się wyłącznie owocami, warzywami i orzechami. Przeszło mu nawet przez myśl, że mógłby kiedyś na terenie tego... "obozowiska" założyć ogród. Przysłużyłoby się to chyba każdemu, więc stwierdził, że pewnie szybko znalazłby się ktoś do pomocy.
Kiedy o tym myślał, mijał patrzącą na niego nieprzyjaźnie elfkę. Jak zwykle tkwiła w swoim namiocie z gałęzi. Unikał jej spojrzenia. Naprawdę nie miał chęci na kolejną rozmowę z nią.
Gdy w końcu zagłębił się w pachnący wilgocią las, jego wzrok natychmiast zaczął poszukiwać owoców kryjących się na ciężkich gałązkach krzewów. Kiedy myślał już, że znalazł krzew jarzębiny w oddali, dostrzegł ruch. Zamarł.
To wcale nie były owoce. To był fragment czerwonego umaszczenia.
Stworzenie obróciło głowę w jego stronę i wbiło w niego inteligentne spojrzenie czerwonych ślepi. Avrion lekko rozwarł usta w zaskoczeniu. Dzieliło ich dobre kilkanaście metrów, ale nawet z tej odległości czuł bijące zagrożenie ze strony futrzastego... wilka, który najwyraźniej stał na tylnych łapach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz