Jesień 1457
Pil czujący w swoim ciele jedynie zakwasy spowodowane wczorajszym treningiem, wygramolił się z odziwo wygodnego, białego niczym śnieg łoża i rozejrzał się po pokoju. Nie miał okazji go zbytnio poprzeglądać ostatniego wieczora, ponieważ jak tylko dostrzegł łóżko, rzucił się na nie i momentalnie zasnął.
Spoglądając w prawo na końcu pomieszczenia zauważył biblioteczkę z paroma zaniedbanymi książkami, stojąc obok świeżo naprawionego, ciemnobrązowego biurka.
Po jego lewej stronie natomiast, stała drobna, drewniana szafeczka nocna ze zgaszoną świeczką na szczycie. Na ścianie tuż nad regalikiem była cienka, ledwo trzymająca się półeczka z paroma podartymi, w pełni zapisanymi papierami. Młodzieniec pełen zainteresowania chwycił z wierzchu parę kartek. Ciężko było mu się rozczytać, ale mimo tego dowiedział się o istnieniu niejakiego przywódcy, imieniem Slass sprzed prawie 200 lat.
Po chwili oceniania wnętrza wziął się za ścielenia łóżka i ruszył w stronę drzwi, a następnie parteru, gdzie spotkał Regisa.
– Dzień dobry - powiedział uczeń.
– Witaj - odparł mentor.
– A więc? Czego planujesz mnie dzisiaj nauczyć? - zapytał z lekkim uśmiechem.
– Skoro potrafisz walczyć, a raczej wiesz jak się tego nauczyć, na zwierzętach też się już znasz, to zostało nam tylko pokazać ci jak się poluje - wyjaśnił spokojnie.
– Czy to znaczy, że będziemy dziś na coś polować? - spytał z podekscytowaniem w głosie.
– Tak, ale na nic wielkiego - wytłumaczył nauczyciel.
– Tak czy siak, będzie zabawnie! - wykrzyczał radośnie Pil.
– Jak uważasz. Skończę herbatę i przyszykuje sprzęt.
<Regis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz