Jesień 1457
Chmurzyło się. Shen nie miał przy sobie parasolki, ani nawet potencjalnego miejsca schronienia. Szedł przez zabłocone pole, dzierżąc w ręce nieprzyjemnie ciężki miecz. Lestat pokazał mu kilka dni temu podstawy władania nim i kazał ubić losowe zwierzę z jego pomocą. Bądź potwora. Nie miał wracać, póki mu się nie powiedzie. Wystawił się więc na niebezpieczeństwo, znajdując się w najbardziej niekomfortowym kontekście, jaki mógł sobie wyobrazić.
Jego długie, białe włosy, były teraz zaplecione w warkocz i związane w kok. Z jego ramion zwisała lekka, biała lniana koszula, zaś na biodrach szorskie spodnie trzymał jedynie skórzany pasek. Miał wrażenie, że jedyną dopasowaną część jego ubioru stanowiły wysokie buty z osmalonymi kilka godzin temu cholewkami. Wszystkim tym zajmował się Avrion, od czasu do czasu rzucając mu niezbyt przychylne spojrzenia. Nie miał w sobie już nic, co mogłoby się kojarzyć ze Wschodem. Ostatnim symbolem była wsuwka we włosach oraz jego własna twarz. Czuł, jakby kogoś w ten sposób obrażał. Nienawidził tutejszej kultury.
Przełożył miecz do drugiej ręki i poprawił obsuwające się z ramienia futro. Mimo tego przemarzał. W jego normalnych ubraniach miał zasłoniętą pierś. Wiatr nie dął mu w obojczyki...
Nagle usłyszał jakiś szelest. Zwolnił kroku, a jego wzrok utwił w okolicznych krzakach. To mógł być jego wielki moment. Chwila wybawienia i powrotu do znacznie cieplejszego namiotu. Uniósł miecz, tak jak mu pokazał Lestat, i czekał. Wypatrywał celu przez dłuższy moment, aż nie rzuciła mu się w oczy jakaś sylwetka. Zmarszczył brwi. Była zdecydowanie ludzka. Jasna, spowita w ciężkich, jasnych szatach. Początkowo myślał, że miał omamy i widział samego siebie. Postać była jednak znacznie niższa i drobniejsza. Zauważył białe włosy i rękaw. Serce zabiło mu mocniej. To musiał być ktoś ze Wschodu. Pochodził z Niaolongu? Powinien uciekać? Był profesjonalistą, nie powinien się nikogo obawiać. Mimo tego, zacisnął mocniej palce na mieczu.
– Wyjdź z ukrycia. Widzę cię – powiedział w jego ojczystym języku. Nie wiedział, czy postać go zrozumie, choć miał na to głęboko skrytą nadzieję.
<Shiranui?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz