Wiosna 1457
Ostatnie płatki śniegu dawno zniknęły. Zimne, ciemne doby powoli zastępowały coraz to cieplejsze i dłuższe dni. Roślinność budziła się do życia; tak samo odżywało miasto Rivot. Mieszczanie coraz więcej czasu spędzali na zewnątrz, na rynek wracały stragany, wrócili też uliczni artyści. Należał do nich Diego.Powrotowi tego kuglarza towarzyszył nowy zapał, nowy zestaw sztuczek oraz nowe historie do opowiedzenia. Niektóre z nich opowiadał za pomocą tańca; często z ogniem. Ślady zostawiane w powietrzu przez płomienie podkreślały ruch wykonywany przez jego ciało.
Kiedy Diego tak skakał, nagle obił się o kogoś plecami. Nie było to typowe zjawisko, zwykle ludzie (i inne stworzenia) zostawiali mu dość miejsca podczas występów. Lekkie zderzenie wybiło kuglarza z rytmu, ale tylko na ułamek sekundy. Po upływie tej ledwie zauważalnej chwili, wrócił do tańca i znów zakręcił pióropuszami z pochodni.
Wtedy wybrzmiała muzyka instrumentu strunowego; coś idealnie komponującego się z ruchami Diego. Aż przerażająco dobrze pasująca do opracowanego przez kuglarza układu. Zdziwienie tą nową melodią, znów wybiło go z rytmu, ale trwało to zbyt krótko, by niedoświadczone oko cokolwiek dostrzegło.
– Tańcz dalej, ja się dopasuję – zakomunikował ktoś.
Nastąpił moment, w którym układ przewidywał obrót, więc dopiero wówczas Diego mógł zobaczyć, jak wygląda jego samozwańczy asystent. Był to ubrany w zdobione, turkusowe szaty bard.
Muzyk podszedł bliżej jednej z kobiet na widowni i mrugnął doń okiem. Kolejnej zaoferował kilka komplementów; Diego zaimponował fakt, że bard mówił bez przerywania gry na lutni. Panie zachichotały zawstydzone i zaczęły coś szeptać między sobą. Muzyk wtedy tanecznym krokiem podszedł do kolejnej grupy i zaczął flirtować też z nimi. Co ciekawe, jego uwodzicielskie manewry poskutkowały większą hojnością tej części publiczności. Bard zdjął jedną ręką z głowy kapelusz i przeszedł się z nim między mieszczanami, zbierając datki.
Diego tańczył jeszcze paręnaście minut; dokładnie tyle, ile zaplanował. Zbliżając się do końca układu, skinął głową bardowi, by ten również wieńczył swój występ. Najlepiej wypadną, jeśli skończą jednocześnie.
<C.D.N.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz