– Gobliny! Gobliny!
Diego otworzył łokciem drzwi cukierni, z której dopiero wyszli.
– Wracajcie do środka, dobrze? – powiedział, starając się nie potęgować strachu dzieci. – Nie wychodźcie dopóki po was nie przyjdę.
Lucy pierwsza posłusznie zniknęła za drzwiami.
– Diego, co się dzieje? – zapytał Rick.
– Przyjdę po was – powtórzył kuglarz. – No już, zmykaj – Przytrzymał drzwi dla chłopca. Ten jeszcze chwilę się wahał, ale ostatecznie spełnił polecenie opiekuna.
Diego wiedząc, że jego podopieczni będą w bezpiecznej odległości od tego wszystkiego, zdjął z ramienia łuk i sprawdził, czy groty strzał są ostre. Po tym, ruszył w przeciwnym kierunku, niż uciekające istoty.
Jest kuglarzem, jest opiekunem, ale jest i łowcą. Jego zadaniem jest zabawiać tłum, pilnować dzieci, ale i pozbyć się niebezpiecznych stworów; obronić swoich sąsiadów i swoich podopiecznych.
Stanął twarzą w twarz z pierwszym goblinem; ohydną, pomarszczoną istotą. Diego nałożył strzałę na cięciwę i wypuścił pierwszy pocisk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz