Zima 1456
Mężczyzna zachichotał cicho. Po tym, przygotował się do wypuszczenia z dłoni pierwszej rękojeści. Kiedy już podrzucił jeden nóż, posłał w powietrze kolejno drugi i trzeci. Wszystkie obracały się i wracały do dłoni Diego odpowiednią stroną. Teraz kuglarz miał pewność; znał tę sztuczkę bardzo dobrze. Powtarzał czynność, puszczając noże w powietrze ponownie i ponownie. Podrzucał je to wyżej, to niżej. Czasem zakręcił którymś szybciej, by ten obrócił się nie raz, a dwa razy.Siedzący na łóżku Ting śledził wzrokiem żonglerkę Diego. Z początku wyglądał, jakby czekał na jakąś katastrofę, ale z czasem obserwował sytuację z coraz większym zainteresowaniem. Wkrótce jego głowa zaczęła się kiwać w ten sam rytm, w jaki podrzucane były noże.
Diego wyobraził sobie akompaniament muzyki; wysokie dźwięki wymieszane z niskimi. Tak, najlepsze by były instrumenty smyczkowe. Albo coś strunowego. Dłuższa nuta, krótsza nuta...
Mężczyzna pomyślał, że mógłby, dla lepszego efektu, spróbować obrócić się podczas tej żonglerki. Jak postanowił, tak zrobił; wyrzucił noże jeszcze wyżej i wykonał obrót wokół własnej osi. Po tym, złapał w dłoń pierwszą rękojeść, potem drugą... a gdzie zniknęła trzecia?
Nagle coś mignęło przed oczami Diego. Powietrze przeszyło dziwne tąpnięcie połączone z charakterystycznym metalicznym dźwiękiem. Kuglarz spojrzał w dół; ku źródle odgłosu. Zobaczył zaginiony nóż; wbity w podłogę obok jego stopy.
<C.D.N.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz