Jesień 1456
Diego wytarł usta i opuścił maskę z powrotem. Odhaczył na przypiętej do ściany liście zadań „ciepły posiłek”. Tuż pod tym zapisane miał „sprzątanie chaty”. Nie był to ulubiony punkt dnia Diego, ale nie był też szczególnie znienawidzony. Po prostu sobie był.Diego otworzył szafę i wyjął z niej miotłę. Minęło już trochę czasu od rozbicia lustra, a mimo to mężczyzna nadal znajdował po kątach ostre odłamki. Gdyby nie nosił butów w domu, mógłby sobie przebić stopę którymś z nich, zwłaszcza jeśli utykały między deskami w podłodze. Podczas zamiatania, w oczy Diego rzucił się połysk kolejnego takiego odłamka; wystającego ze szpary między drewnem.
Mężczyzna przykucnął i ostrożnie złapał skrawek lustra palcami. Pociągnął, ale bezskutecznie. Odłamek utknął. Diego pomyślał, że przydałoby się go czymś podważyć. W tym celu wyjął z szuflady gwóźdź, który mu sprezentowano podczas jednego z jego występów kuglarskich. Był idealnej długości i szerokości, żeby wyjąć z podłogi niebezpiecznie ostry kawałek szkła.
Diego nachylił się znów nad miejscem, gdzie utknął wspomniany skrawek lustra. Podważył go za pomocą gwoździa. Trochę musiał się z nim poszarpać, ale ostatecznie to Diego zwyciężył.
To przyniosło jeszcze jeden, nieoczekiwany efekt. Po usunięciu odłamka szkła deska, koło której on utknął, stała się luźniejsza. Diego jeszcze raz użył gwoździa, tym razem do podważenia cienkiego bloku drewna. Pod nim znajdowała się jakaś skrytka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz