– Wybacz więc, że cię rozczarowałem. Jestem tylko kupcem. Kupuję od jednych, sprzedaję drugim. Dużo podróżowałem, więc mam przedmioty z całego świata. – Ostatnia część zdania spowodowała, że Diya wpadł na pomysł. – W zasadzie używam tylko niektórych przedmiotów z mojej kolekcji. Cała reszta jest przeznaczona na sprzedaż – dokończył swoją wypowiedź.
– Masz może na stanie rzeczy z dalekiego wschodu? – dopytał niepewnie, dalej przyglądając się rzeczom Avriona.
– Oczywiście, że mam – odpowiedział, wstając z taborecika.
– Ah, nie trzeba, pytam na przyszłość tylko – powiedział szybko, chcąc zatrzymać mężczyznę.
Spojrzał na niego tylko zaskoczony, po czym ponownie usiadł na miejscu. – Jeśli tak, to w może przyszłości coś od ciebie kupię, bo szczerze już tęsknie za smakami z moich stron – wyjaśnił, chcąc naprostować swoją sytuację.
– Od dawna jesteś łowcą? – zapytał Avrion.
– Jeśli liczyć od początku, jak mnie tata zaczynał uczyć, to tak z… – zastanowił się chwilę. – Dwanaście lat? Wioskę opuściłem tak koło pięć lat temu.
<Avrion?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz