Wiosna 1457
Planując kolejne dni, Diego przeznaczał coraz więcej i więcej czasu na przeglądanie po godzinach ksiąg starego maga. Kwestia pamięci, na którą trafił całkiem przypadkiem, zaintrygowała go, ale wkrótce przez jego ręce zaczęły też przechodzić wydania, po które naprawdę tu przyszedł - źródła inspiracji! Wkrótce temat magii i wspomnień spłynął na dalszy plan w rozpisce zadań Diego. Kuglarza pochłonęły tematy wypraw, talentów ludzi (i nie-ludzi) zza mórz. Jego notatki zajmowały coraz więcej kartek; stary mag użyczył mu nieco czystych stron, żeby jego uczeń nie tracił czasu na bieganie po mieście w poszukiwaniu nowych.Kiedy Diego wreszcie miał do czynienia z książkami, których treść w większości rozumiał, nabrał nowego zapału. Pomysły same do niego przychodziły; czy to na modyfikacje swoich już istniejących sztuczek, czy też na zupełnie nowe układy. Do tego dowiadywał się o potworach i stworzeniach z różnych krańców świata; idealny materiał na opowiadanie nowych bajek przypadkowym dzieciom podczas występów. Oraz Rickowi i Lucy, jeśli Diego kiedyś wróci do opieki nad nimi.
Pomysły na nowe popisy Diego często ilustrował; przynajmniej na tyle, na ile potrafił. Jego rysunki przypominały malowidła naskalne, ale dało się z nich odczytać, co autor miał na myśli.
Upływały kolejne dni. Mężczyzna uzbierał cały stos notatek; nawet nie wiedział jak przetransportuje je wszystkie do domu.
– Nie musisz ich wszystkich wynosić dzisiaj. Przenoś je po trochu – poradził krukowaty.
– Ma pan rację – powiedział Diego.
– Bardzo się ożywiłeś przez te ostatnie dni – zauważył mag. – Książki zawsze tak na ciebie działają, młodzieńcze?
– Po prostu znalazłem w nich to, czego szukałem.
– Na pewno? – kruk podniósł brew.
Diego otworzył usta, żeby potwierdzić, ale w jego krtani nie powstał żaden dźwięk. Czego jeszcze mógłby potrzebować poza nową motywacją, lepszym nastrojem i nowymi pomysłami? Stary mag podszedł bliżej mężczyzny i trącił go laską.
– Skąd pochodzisz, mój drogi?
– Z lasu – odparł krótko Diego.
– Nie mieszkałeś tu zawsze – było to raczej stwierdzenie, a nie pytanie.
Diego odłożył trzymany plik kartek na ławę. Na chwilę zapanowała w pokoju cisza; nie była ona absolutna, bo nadał dało się słyszeć trzaskanie ognia w kominku.
– Ma pan rację – powiedział wreszcie Diego.
– Nie wiesz, skąd pochodzisz? – zapytał z pożałowaniem mag. – Obawiasz się, że usunięto ci pamięć?
– Najgorsze jest to, że nie wiem. Nie wiem, czy ktoś zrobił to celowo, czy jest to tylko przypadek.
Mag wyciągnął dłoń i zdjął z głowy Diego jego czapkę. Dokładnie zbadał jej kształt dłońmi, bo brak okularów nie pozwoliłby na przyjrzenie się.
– Przybyłeś z bardzo daleka. Nawet ja, pomimo mojego wieku, nigdy nie widziałem takiego nakrycia głowy. Żaden podróżnik, żaden przyjezdny nigdy nie miał ze sobą czegoś takiego.
– A co pan myśli o masce? – zapytał Diego, otrzymawszy swoje nakrycie głowy z powrotem.
– Masce? – mag wysilił oczy. – Ach faktycznie, nosisz maskę! Myślałem, że masz po prostu pomalowaną twarz i słabą mimikę.
Diego uśmiechnął się lekko nad tą uwagą. Rozbawiła go.
<C.D.N.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz